w 1979 roku zwolniłem się z pracy, po 2 latach jakoś. nie, nie miałem innej: ot, przestało mi się podobać, w pionie studencko-ideologicznym. choć w „kulturze” robiłem – a więc nikogo nie krzywdziliśmy.
a bezpośrednią, tak zwaną kroplą i powodem (pretekstem? może chciałem się zwolnić…) – było to, że mój ówczesny szef, lekarz-pediatra zresztą i bardzo miły gość – polecił mi („służbowo”) znaleźć i zrobić rozmowę z Delegatką na Któryś Kolejny Zjazd SZSP. najlepiej „medyczną”: minimum pielęgniarka, lekarka najlepiej.
(kobiety w mundurach organizacyjnych lepiej wyglądają; p. pionierzy, czekistki, młodzieżówka liberałów czy czy hitlerjugend).

    ale to nie moja dziedzina! nie mój ogródek… dlaczego ja?
    – widzisz: nie mam kogo posłać: M. na delegacji, ktośtamktośtam… a pozatem: przecież możesz tego nie podpisywać swoim nazwiskiem…
    – Andrzej: dobra, zrobię. i podpiszę się pod tym, jestem
    – tak mi się niesłusznie zdawało – zawodowcem. ale później odchodzę z pracy…
    – ale czemu? masz coś lepszego? dlaczego…

nie uwierzył. a ja znalazłem lekarkę. (i nawet Krawat organizacyjny jej na zdjęciu sprytnie wycięliśmy, czego dziś żałuję droga komisjo weryfikacyjna…) a po wszystkim jednak się zwolniłem, jak głupi. dziś byłbym już pewnie grupą trzymającą emerytury. w OFE np. – a czemuby nie w ofe, prawda? albo pijakiem. tak: to prędzej – i milsze.
albo razem.

a Wy: Pracujcie, drogie Dzieci. nie powtarzajcie naszych błędów. abypooolska…
cdn.

perforacje-1977-78-Dzialaczka-szsp-800pxl

18 odpowiedzi na “Nieliczne dowody mej heroicznej oporności wobec Reżymu (ów.)”

  1. Dzień dobry. Faktycznie żeby z takiego powodu się zwalniać, jak ktoś działa to musowo to opisać, i krawata się nie wstydzić, w końcu nie pański.

  2. dawno temu, przy okazji tej samej fotki (ale innego tekstu, choć pewnie równie optymistycznego) nadmieniłem byłem, że to nie lekarka; spęd może był i lekarski, ale pani-w-czerwonym-krawacie była tam nie jako lekarz, tylko ew. jako osoba towarzysząca lub (jeszcze bardziej ew.) jako członek z ramienia

    1. panie Kuszelas — pamiętam. prawda: napisał był Pan.
      ale — w tzw. międzyczasie — odnalazlem inne dowody (mej Kollaboracji); a mianowicie maszynopis (z epoki) rozmowy z Panią.
      i może ona sie podszywała pod Lekarkę; ale tak (mi) zeznawała.
      (i stąd cdn. — skądinąd też tytuł Wystawy Artystycznej SZSP pod mostem poniatowskiego, w tym samym czasie — gdyż zamierzam publikować dalsze dowody moich kommunistycznych zbrodni a jakże.)

    1. wtedy już więcej Raczy piłem; jak to w Kommuniźmie. probówałem się zintegrować, co mi do Dziś nie wychodzi. ale się staram , chyba.

  3. a jeszcze, wracajac do Pana Kuszelasa: Pan też miałeś wtedy (2009) wątpliwości

    (cyt.)
    kuszelas:
    (…)
    muszę konsultacje społeczne przeprowadzić, podobieństwo jest zdumiewające, ale ta stolyca i branża zupełnie mnie myli, jest jeszcze taka możliwość, że Pan Makowski zrobią fotkę nie tej osobie, z którą wywiad przeprowadzał ;-)
    (…)
    mam wrażenie (graniczące z pewnością), że jest to aktualna pani prof. z uniwerka śląskiego; to, że z usiu, to mnie trochę jakby muli, bo podejrzewam, że rozmowa była w stolycy
    (…)

    (kon. cyt.)
    ps.
    a zdjęcie — przed gmachem Filharmonii, w której rzeczony Zjazd, śpiewająco. w tle widać architekturę, conieco. tylko architektura jest ideologicznie pewna; reszta — to majak.

    1. ja tam mało pamiętam; a i rzadko wpadałem (wieczorami) — ale chyba o to samo szło. na bramce, znaczy na schodkach — siedział Słoniu (?). zajmowal 2 Krzesła i w ten prosty sposób bronił dostępu. myśmy mowili: „do redakcji” (była piętro nad salą koncertową; p. dyskotekową.) a później sie tylko schodziło piętro niżej i mowiło: – wiesz, ja tu pracuję… piętro wyżej: może zobaczymy, muszę coś, zadzwonić czy cotam…
      najwiekszy był problem, ze nie było nic, poza biurkami i krzesłami, Meble nie do życia. ale tadzio późniak to rozwiązał: bowiem 2 tamtejsze pokoje — 1den sekretariat a 2gi do Naczelnego — rozdzielały (wyjmowane, a jakże) Drzwi, obite gąbką…

  4. Budowanie legendy i pomnika za życia to teraz taki modny „trynd”. Oby się Pan tylko na Monice Jaruzelskiej nie wzorował już lepsza Tatcher.

    ps. Choć za „cichosza” trzeba personel Ritz’ a na pogrzeb zapraszać..więc nie wiem…
    pps. tzw oficjele: Tusk, Sikorski, Rostowski, Wałęsa i pokojówki z hotelu Ritz no i ta Alexis z Dynastii… może nawet w jednym rzędzie siedzieli;)

      1. o mój Boże! Panie same tragiczne życiorysy Horacy posadę musiał kupować, żeby przetrwać, Monika Jaruzelska miała trudne dzieciństwo a Maggi rodzina na emigracji i ona w samotności w hotelu… mój Boże! Życie jest ciężkie.

Możliwość komentowania została wyłączona.