Wojna jest pełna życiorysów nieistotnych. Barbara Zawisławska wystukała swój na maszynie w latach 70. i opatrzyła tytułem „Samotność”. Osiem stron wspomnień stało się pretekstem do poszukiwań pozostałych dokumentów, zdjęć i innych śladów obecności – w ten sposób powstała książka „Państwo Nikt. Dzieje ludzi nieważnych” Mirosława Makowskiego (syna Barbary). Obie narracje stworzyły kontekst dla picturebooka Marty Krzywickiej „Państwo Nikt: Basia”. To poruszająca opowieść dziewczynki, która dzieciństwo kojarzy z chorobą, śmiercią i głodem…

 Agnieszka WarnkeOd erotyki do etyki – przegląd picturebooków dla dorosłych

Przedwojenna Polska to dwa mity. Jeden mówi o ogromnym sukcesie ekonomicznym tego państwa, drugi o wszechobecnej biedzie. Gdzie jest środek?
– Nie ma. Narracja, iż była bieda – to durna peerelowska propaganda. Do dziś przez dzieci i wnuki tamtych ideologów powtarzana. Nawet nie warto mówić, kto te brednie opowiada… Budowano państwo, zszywano, czasem dratwą, z trzech czy więcej kawałków, co było imponującym wysiłkiem. Owszem, były obszary ogromnej biedy, nawet na mitologizowanym też moim Żoliborzu, tuż obok wspaniałego, światowej klasy dokonania: warszawskiej spółdzielczości…
Tylko warszawskiej?
– Tak. Piszę o Żoliborzu, o Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, o pralni. Był to niewiarygodny wysiłek: zbiorowy i indywidualny. Zostańmy przy spółdzielniach. „Informator Żoliborski” z 1937 r. wylicza ich dwadzieścia siedem. Najliczniejsza to WSM, ok. 4 tys. członków. Ale były i inne. Druga, „Mieszkaniowo-budowlane Stowarzyszenie Spółdzielcze Oficerów w Warszawie” – ok. 3 tys. A już mniejszych, po ok. 200–500 udziałowców, istniało mnóstwo. Ale w innych regionach kraju nie było ich aż tak wiele, niewiele zrobiły. Spółdzielczy Żoliborz to fenomen. Reszta kraju dopiero się uczyła.

Ci straszni socjaliści” – z Mirosławem Ryszardem Makowskim, projektantem, fotografem, dziennikarzem i autorem książki „Państwo Nikt. Dzieje ludzi nieważnych” rozmawia Rafał Otoka-Frąckiewicz


Autorem tej hybrydalnej i pobudzającej do samodzielnego myślenia książki jest Mirosław Ryszard Makowski (mój 1952 rocznik)…
(…)
Opisy piekieł domowych, państwowych, osobniczych, środowiskowych. Nie ma tu sentymentalizmów ani wyroków. Autor często zawiesza sądy w wielu sprawach. Jest mądrzejszy od tych, co wszystko wiedzą, a nie żyją. Chcąc nie chcąc, jest jednak sędzią. A wszędzie czai się II wojna światowa z jej straszną traumą. Kolejny dowód na „przenoszenie” wojennej traumy z rodziców na dzieci (…).

Kazimierz Brakoniecki
„Borussia” nr 57/2016 (rec. „Państwo Nikt. Dzieje ludzi nieważnych”, Katowice 2016)

W pewnym sensie miałem to zrobić dawniej, ale…, bo ale. Skoro zaś Slavek Pakos „sie zaczął sie prszpani”, to nadrabiam.
Bo rzadko zdarza mi się czytać książki, które nerwią jak ćmiący ząb, jak paproszek w ciasno zawiązanym bucie – a jednocześnie nie chce się przerwać.
To taka irytująco-wciągająca historyjka słowno-linkowo-obrazkowa. Mirosław Ryszard Makowski niby opowiada o mamie, o rodzinie, o okolicznościach przyrody, które tę jego rodzinną przyrodę kształtowały. A tak naprawdę dyskutuje z własną pamięcią, z własną potrzebą opowiedzenia czegoś inaczej, na nowo, lepiej/gorzej/prawdziwiej/wygodniej. Dotyka może najciekawszego zjawiska w całym obszarze wspomnień, to znaczy intymnej, subiektywnej technologii kreowania wspomnień. Bo wspomnienia, które utrwalamy, przeszłość, którą rekonstruujemy na podstawie źródeł i własnych wrażeń, to bardzo przewrotny proceder, momentami fascynujący, momentami wszawy. Dyskutuje nad pojęciem 'prawdy’, która jest, jak uważał mój zmarły przyjaciel Cezary Wodziński, procesem, a nie zakotwiczoną na stałe daną. I Mirek czyni to tak, by odzwierciedlić zarazem medioświat, w którym funkcjonujemy – świat hiperłączy, dygresji, migotania bodźców. I, cholera, wyszło frapująco.
Filip Łobodziński
(facebook, 11 X 2016)


Rafał Otoka:
Czytam ponurą, smutną i kompletnie nieinteresująca książkę. Jestem w połowie. Przede mną jeszcze 250 stron i mam nadzieję, że pójdzie mi szybko po czym zapomnę o tej pozycji. Nie zapomnę. Nie da się.
(facebook, 18 VIII 2016)

(…) Polecam, choć sama tej książki jeszcze nie czytałam. A to dlatego, że mam obawy czy aby jak dla mnie w tej książce nie za dużo „życia”. Bo to było tak…

Na etapie pisania Makowski mnie ideą swojej książki dosłownie zaraził, zaraził jak grypą. Mało tego, podesłał mi linki do archiwów na których pracował. I ja głupia zaczęłam przeczesywać historię mojej rodziny. Mojego dziadka Gustawa obywatela Niemiec, który wolał w lato łowić ryby i nie stawił się na szkolenie wojskowe. Za to, już jesienią został niewolnikiem u… Niemca jakieś sto parę kilometrów od domu, w którym się urodził. Ale to pikuś. Gustaw musiał jakiś pechowy być, bo przez dwa lata był niewolnikiem u porządnych Niemców, którzy jednak okazali się nieporządnymi Żydami. Całą rodzinę, na oczach mojego dziadka aresztowali, dziadka odwieźli do innej niewolniczej pracy, a „porządni Niemcy” trafili do obozu. Dziadka wyzwolili Hamerykanie.

I tu dla mnie historia by się kończyła, gdyby nie kolega Makowski. Niestety przez Makowskiego i te wirusy, które rozsiewa, znalazłam świadectwo jednego z ocalałych w Yad Vashem. Swiadectwo młodego mężczyzny z tej aresztowanej niemieckiej rodziny o żydowskich korzeniach. Spisujący dramatyczny los swoich bliskich, ani słowem nie wspomniał o tym jak korzystali z niewolniczej pracy mojego dziadka, ani słowem o tym jak porządnymi Niemcami byli do zmiany nazistowskich przepisów. Co więcej? Ten człowiek spisywał swoje przeżycia, w odzyskanym gospodarstwie, cieple własnego domu… dokładnie w tym samym czasie, kiedy w wyniku dramatycznych warunków bytowych gdzieś na Dolnym Ślasku umierało pierwsze dziecko mojego dziadka.

Życie to nie jest bajka. Żałuję, że do tych dokumentów dotarłam. Ale chyba taka „mięsna” jest ksiazka Makowskiego, którą Wam szczerze polecam, bo lepiej się czyta czyjeś historie niż własne.”

Anna Andel-Banas (facebook, VIII 2016)


Rafał Otoka (facebook, VIII 2016)
Zajmowanie się tematami nieistotnymi, które zna każdy kto śledzi moje wywiady dla Uważam Rze Historia zapewnia pewien komfort. Dziś, dla przykładu, miałem ochotę sieknąć felietonik o orderach i w sumie nawet bym się tym zajął, gdyby nie leniwy poniedziałek, wizyta na basenie, kolacja z rodziną i temu podobne przyjemnostki. Kiedy wróciłem do domu bez zdziwienia nawet, zakonotowałem, ze tematem orderów zajęli się wszyscy święci od prawa do lewa.
Szczerze mówiąc nie zagłębiałem się. Oczywistym jest raczej co która strona ma do powiedzenia, a moje poranne zwidy, by zainteresować lud miast i wsi moją optyka tematu tak arcypoważnego jak owe ordery wydają mi się obecnie dość wstydliwe. Tak jak kołatający się czasem w głowie pomysł zostania autorem popularnym, czytanym i ubogaconym w klasycznym tego słowa znaczeniu.
Za leniwy jestem zdaje się co potwierdza opinie o mnie płynąca z ust moich nauczycielek i kilku naczelnych, którzy jakimś dziwnym trafem zawsze mnie zwalniali kiedy leniwy być przestawałem. Czytaj, chcąc wiedzieć, czy są na tyle poważni, żeby brać ich za mentorów czy promotorów przepuszczałem ich przez filtr mych wyobrażeń o ludziach którym warto oddać na przemielenie choć skrawek jestestwa.
Coś mi mówi, że większe dobro wyrządzę sobie zgłębiając wreszcie tajemnice przecinków oraz ich rozmieszczania w zdaniach. Chciałbym na ten przykład sieknąć kiedyś książkę taka jak Mirosław Ryszard Makowski i nie słuchać potem biadolenia korektorów powtarzających jak mantrę zdanie: Przecinki w niewłaściwych, miejscach.
Szczerze? Chciałbym kiedyś napisać cokolwiek dłuższego niż felieton i poczuć, że jest to takie mięso jak Państwo Nikt.
Polecam.
(…)
Rafał O.
‪Walery Jana‬ przeczytaj „Obok” (albo: ile procent Babilonu). Tegoż. Najlepsza i najnowocześniej napisana, zredagowana i poskładana książka o historii najnowszej (acz odległej (= już)).
‪Rafał Otoka‬
O warstwie optycznej Państwa Nikt nie wspominam, bo takich książek się po prostu nie wydaje.
(…)

    ’It is 2015. I am still collecting documents about Barbara, about people around her, about „nobody’s persons”. Solving addicting puzzles makes me search, check because memories are not relevant enough. There is plenty of memoirs based on memories but… How can you write about unimportant persons – „Nobodys People”? How to discard the usual way of writing with its myths, ideologies and traps of common language. I am beginning fresh, again. This time from detail’. M.R.Makowski

It comes in 2 volumes: the book and no text, black and white graphic novel by Polish illustrator Marta Krzywicka. Very dark book, unusual.
If you read in Polish – read this book by eM the Elder


Kolejny ewenement wydawniczy – jedna książka w dwóch. Wydanie interesujące tak dla bibliofili jak i dla zwykłego czytelnika, treść jak twierdzi autor „niewiem, ale smutna”. Forma utrzymana, znana z poprzednich książek – miliony źródeł i komentarz. Plus zdjęcia i rysunki i mały nakład więc kupuj kto może.
Emigracyjny Rząd w Londynie

(Filip Łobodziński) Xięgarnia odcinek 163 (gdzieś między minutami 19:00 a 19:30).
Xiegarnia-odc-163