który bohatersko będzie walczył z Syryjskim najeźdźcą kebabowym – o Wolność Naszą i Waszą (= Waszą lepszą, wiadomo). oraz o Wolny Burger (w korytarzu). i – choć niegodni-M – będziemy umierać za frytki!
cześć ich Pomordowanej.
masie.
…………….
ps.
(wpis dedykowany, ale nie powiem, Komu, bo jestem Zły, wiadomo. od Dziecka [wtedy: walczące Ruiny warsiawy, wiadomo; dziś Etos-miasto, wiadomo…], które tylko chleb ze Szmalcem; + z cukrem i Masłem [cienko!]; ale to na Święta. w opakowaniu po UNRRA, bo talerzy też nie było, w domu. wojna, Panie – wiadomo: Kacapy wytłukły.)
…………….
+ burak cukrowy, ale to w jugosławii. pan Marian Neveselý wie…
też wojna.
(+ okupacja.)

Znowusz w zkazałeś Pan sendo. Gralutuję.
aaa, bo mnie Zezłościły (+ zagraniczne takie 1dne).
Na szczejście Pambóg z dworzył bloki. Morzna wylać wurstrancje, pomyje (woda+ścieki kosztuje zadurzo) oras czasem oczeźwić narut mondrością
Szmalec z cukrem to wojenne czasy, ewentualnie powojenne – ja się za młody był, nie pamiętam (ale żem się słyszał), ja z pokolenia dobrobytu Gierkowskiego, lody Calipso pamiętam.
W czasie jakijś tam obchodow w Brukseli zrobili dni kuchni polskiej i na ulicach rozdawali razowy chleb ze smalcem. Także ma pan rację.
za gierka to ja już w bazyliszku polędwicę jadałem, z hszanem (tartym). ale ona nie byla niestety amerykańska, więc się nie liczy.
a tera to ja jakam Kaszę tylko — to tymbardziej sie nie znam. kaszę jaglana i gryczaną: no, wstyd.
(i Kapuste: bardzo lubie kapustę. a najbardziej sam głąb, jak go tak wykroić.)
a tera to w zasadzie tak samo, jak Po Wojnie — wtedy byl Miód Sztuczny; a teraz jest Hiński (też sztuczny). nic się nie zmienia.
za gierka to ja kraby w cieście z pędami bambusa i ryżem na Marszałkowskiej w Szanghaju jadłem, a gotował chef kuchni ambasady zaprzyjaźnionej Ludowej Republiki Chin.
A teraz to na płynnej diecie jestem.
za gierka „szanghaj” był ujdzie. ale prawdziwi Koneserzy (nie ja; ja tylko Kapustę i Szmalec) — to jadali wtedy w Towarzystwie przyjaźni Polsko Chińskiej. za legitymacjami (+ 1 gość mógł).
legitymacje wydawali po sprawdzeniu, czy nie obrzezany (chyba, bo nie miałem).
Ja proszę pana byłem i jestem z prowincji więc kto by mnie wpuścił na salony, więc tylko publiczna gastronomia.
(za pierwszej komuny o niebo lepsza niż dzisiej, nadal tak twierdzę bo po co mi szuszi skoro one nie szuszi)
Panie: ja też to znam z opowieści, no: może kilka razy mję wpuścili, jak z kimś Ważnym byłem. (bez zdejmowania spodni.)