– (…) Dzisiejsza edukacja i sposób wychowywania młodzieży ograniczają im możliwość spotkania się z ludźmi, świadectwami, dziełami, które przypominają o istotnym duchowym wymiarze człowieczeństwa. Sprowadza się człowieka do zwierzęcia, które interesuje tylko to, gdzie tu zdobyć najlepszy pokarm. Tak można ująć wszystkie te systemy edukacyjne, które są nastawione na spełnianie potrzeb rynku. Dochodzi do tego także zewnętrzna presja, bo próbuje się nas, Polaków, potraktować jako rezerwuar siły roboczej: mniej czy bardziej wykształconej, ale jednak siły roboczej. Uniwersytety same zamieniają się w zakłady produkcyjne, których produktem mają być wykwalifikowani pracownicy – wysoko wydajne narzędzia pracy. Taka edukacja nie ma jednak nic wspólnego z autentycznym wykształceniem uniwersyteckim.
(…)
– W świecie, w którym wypleniono by sferę duchową i prawdziwą humanistykę, nie uczono by historii?
– Pewnie czegoś by uczono, ale czy byłaby to jeszcze historia? Historii można uczyć w sposób bardzo uproszczony, komiksowy, kreskówkowy. I do tego w sumie sprowadzają się pomysły wprowadzenia podręczników do wspólnej historii europejskiej. W takim świecie ludzie nie będą się utożsamiali z historią, bo nie będą widzieć analogii między doświadczeniami swoich poprzedników a swoimi własnymi niepokojami i lękami. Historia przestanie być rozmową z ludźmi, z którymi możemy się identyfikować i którzy mają nam coś ważnego do powiedzenia o dramatyczności ludzkich decyzji i wyborów. Historia będzie opowiadana w sposób maksymalnie zobiektywizowany: daty, miejsca, statystyki. Poznamy jedynie wielkie, globalne wydarzenia. Będziemy patrzeć na historię jako na całkowicie odhumanizowany zbiór faktów. To już nie będzie poszukiwanie ludzi, świadków istotnych wydarzeń, od których możemy się czegoś nauczyć
- „Świat zadowolonych głupców”
Michał Płociński pyta, Zbigniew Stawrowski odpowiada
A mury rosly, rosły, rosły…
drogi chyba… Najwiecej idzie w zimię: w infrastrukturę… ta Poezja Glebozgryzarek.