Marian Neveselý
(f-book, wczoraj)
muzyka była fajna, chłonąłem z radia odstającymi uszami, grali ludzie fenomenalnie na instrumentach, rozumieli się w lot bez słów, nawet słowa – jak były – to też były artykulacją dźwięku, no fakt – nie rozumiałem ich za bardzo, bo w obcym języku były, ale pasowały fonetycznie do tych czarów i klimatów, potem przyszły hipisy i zaczęły protestować filozoficznie tak bardziej, nie namolnie, ale już wlazła do muzyki polityka i protest pokolenia, który runął pod ciężarem słabej konstrukcji wyobrażenia nowej rzeczywistości, to pojawili się następni, którzy zaczęli napierdalać po umęczonych instrumentach i ruszyli ostro publicystyką nihilizmu, żeby ten wkurw z siebie wywalić i zderzyć z sobą w tańcu napierdalańcu, a w końcu jakieś typy spod ciemnej gwiazdy, bez żadnych umiejętności, oprócz pyskowania, wygrażały mi paluchami przed nosem i agresywnie zbliżały ryj do mej twarzy nadmiernie zbyt blisko, kurwa, że też miałem zbyt mały talent i cierpliwość, żeby grać jazz wolny od tego wszystkiego.
tak, jestem za stary.
8 odpowiedzi na “już tylko z Szacunku dla Was, niewinnych czytelników nielicznych: przedruki.”
Możliwość komentowania została wyłączona.
Ciekawe, bo Jacek Kleyff w swojej książce identycznie nazywa punka… Muzyka w stylu wkurw.
To trzeba mieć chyba spore samozaparcie, bo kto tego będzie słuchał w czasach, kiedy wszelakiej muzyki (=twórczości artystycznej), co najmniej dobrej, jeśli nie znakomitej, jest zwyczajnie za dużo.
Od lat się łapię na tym, że „o! tego nie znam”, „mi się podoba, ale kto to gra?”.
I niech się Pan nie kryguje, jeno pisze. Cóż pozostało…
ja się nie Kryję, jeno staję. ale to, co mam do od-Krycia… cóż.
No kto tego będzie słuchał w czasach, kiedy wszelakiej muzyki (…), co najmniej dobrej, jeśli nie znakomitej, jest zwyczajnie za dużo.
Aż się zawstydziłem.
i słusznie.
(pomyłka: chcialem napisać „i właśnie”.)
Proszę sobie użyć „góglownicy” by znaleźć źródło. Fajnie się czyta (nawet, jeśli Pan Makowski nie czyta to są obrazki).
trzeba było pożyć w końcówce lat 60. toby dopiero mieli na co narzekać, 50.letnia młodzież… (…znowu martyrologiczuje.
ja nie wiem, czy byłem Zaangażowaną Liryką ale na zdjęciach wyglądam fajnie. (no, trochę śmiesznie, też.)