i, jak w tytule: ja, jako Autor słynnej (1977) pracy Mag. o wjazdach uroczystych do Miast (na przełomie Średniowiecza i Czasów Nowożytnych dokładniej) mówię: to jest nic! breżniew jak wjeżdżał do warszawy

Grzegorz Sieczkowski
Dzień dobry! Dzisiaj przywiozą nam perkal i paciorki. Będzie wielu chętnych i pewnie dla wszystkich nie starczy. Zresztą teraz nie dają już paciorków… Tylko obietnice, że jak pójdzie dobrze to sobie sam kupisz tyle ile będziesz chciał. Ale co mi po paciorkach? Kiedyś mogłem je na coś wymienić. A teraz mamy nadprodukcję paciorków i perkalu. I obietnic. Perkal też jest inny niż kiedyś. Miłego dnia.

4 odpowiedzi na “ja jako Magister (dla…)”

  1. Barak może i nie był pijany, ale jakiś taki przymulony, jakby na kacu:P. To pewnie po tej wódce na myszach co to ją w Lądku pił.

    1. zgubiono Środę gdzieś w życiu wartkiem \ pomiędzy zeszłym Wtorkiem a Czwartkiem…
      (taki utwor Leonarda Sempolińskiego albo innego przedIIWWśpiewaka.)

Możliwość komentowania została wyłączona.