pani Ula z w-wy nadesłała nam kartkę (z Nowego Orleanu). a na kartce – jak to na kartce: Chappatte, sługus amerykańskiego Szatana. …a curious blend of Swiss and Lebanese origins, born in Pakistan, raised in Singapore and in Switzerland, he lives now in Geneva after three years spent in New York….
znaczy: gej. albo – jeszcze gorzej (ale czy to możliwe jest?) wszystko jedno: fuj.
i – zamiast się wyśmiewać – wodę by wylewać poszedł… fuj.




ps.
to mi przypomina – ach, ten lans! – taki projekt, niezrealizowany; który dla „Akwarium” zrobiłem dawno temu. a i klub też utonął, wśród naszych przemian.
tak, woda i jazz mają coś wspólnego…
(powiedziałem: „woda”? no, no, no…)