Stała sobie kiedyś kamienica, dość nieźle zachowana po II WW. Ale w planach było…
No, dobrze: niektórzy wiedzą: miał być amfiteatr ludowy (a jest – kawałek dalej, ale – Hotel Sheraton, zabawne; tu stoi jednak biurowiec Holland Park).

Kiedy zbierałem dokumentację dla pana Jana Łomnickiego do „Domu” usłyszałem też – nie tylko ja zresztą, kilka osób było – od tych drugich bardzo ważnych osób, przepraszam: wtedy Towarzyszy w Mieście, że miano też rozebrać…

Nie zdecydowano się również na rozebranie stosunkowo dobrze zachowanych kamienic w narożniku Nowego Światu i Książęcej w celu odsłonięcia południowej fasady gmachu Komitetu Centralnego PZPR

No i nie wyburzyli, bo – jak nas przekonywał Ten Wysoko Postawiony Towarzysz z Miasta – …jest chwilowy kryzys (ale raczej mówił: trudności on) z mieszkaniami i nie ma gdzie lokatorów przenieść…
Ale tę wyburzyli, akurat przypadkiem przechodziłem i miałem przy sobie aparat „Smiena 8” i zrobiłem kilka zdjęć. No to je dedykuję Jednej Pani (bo rodzinnie związana; z tym, że apteka była pod „10” czy pod „12” pani Mario?).

Dom pisarza (Leopolda Tyrmanda – mr m.) znajdował się przy ul. Konopnickiej, dlatego też znajdujący się nieopodal, charakterystyczny Plac Trzech Krzyży często pojawiał się jako miejsce powieściowych wydarzeń. To tutaj, w aptece, w której Marta Majewska kupuje leki dla swojej matki, zaczyna się powieść.

Oraz innemu Panu, który ostatnio mnie przekonywał, że nie warto się roztkliwiać nad byle zagrzybioną ruiną… (Ale był jednocześnie za zostawieniem PKiN, zabawne, w pewnym sensie.)
dobranoc Państwu
mr m.