Skąd wzięła się „klasa robotnicza”? Z agitacji: wmówiono robotnikom angielskim, że są wykorzystywani, gdy tymczasem zarabiali więcej niż w innych krajach, nie mówiąc już o robotnikach w koloniach. Podobnie było przed rewolucją francuską, kiedy stworzono fałszywy obraz biednego chłopstwa we Francji. W rzeczywistości sytuacja chłopów za Ludwika XVI była całkiem niezła, dopiero po rewolucji uległa pogorszeniu. Dlatego właśnie wybuchło powstanie w Wandei. Pisano tyle o nędzy robotnika niemieckiego, angielskiego czy amerykańskiego, ale było dokładnie na odwrót: płaca robotnika fabrycznego wcale nie była głodowa, przewyższyła płace w rolnictwie. Jednakże agitacja socjalistyczna przeniosła się ze wsi do miast, czyli Marks zwyciężył Proudhona i Fouriera. Według Spenglera anarchizm był wiejski i rozprzestrzenił się w krajach Południa takich jak pewne rejony Francji i Hiszpania, natomiast marksistowski ruch robotniczy rozwinął się głównie w uprzemysłowionych krajach Północy.
(…)
Następnie „zawodowi agitatorzy”, wykorzystujący proletariat dla własnych celów politycznych, ze słowa „Robotnik” uczynili świętość: „Tylko «robotnik» może i powinien być egoistą, chłop czy rzemieślnik już nie. Tylko on ma prawa zamiast obowiązków. Inni mają tylko obowiązki i żadnych praw. Jest to stan uprzywilejowany, któremu inni mają służyć swoją pracą” (Lata, s.165) – demaskował hipokryzję socjalizmu Spengler. Nienawiść i zawiść odczuwaną wobec każdego bardziej utalentowanego człowieka socjaliści przedstawiali jako moralnie uzasadnioną.
Gaweł Strządała „Czas rozstrzygnięć, czyli czego nas uczy Oswald Spengler”
Serio?
no, oczywiście że Serio: toż niesłuszne, napisano.