i zostawiam Wam Rodzinę — a konkretnie Dziadka (mego), Wacława. w zastępstwie. kiedyś wyjaśnię.
Podobny zachwyt obudził we mnie, w tym samym mniej więcej okresie, widok żoliborskiego osiedla Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Oba te, całkowicie różne z urbanistycznego i architektonicznego punktu widzenia zespoły, miały cechę wspólną – przełamywały utrwalone stereotypy osiedla: pierwsze – podmiejskiego, drugie – miejskiego.
Juz dziesiec lat temu myslalam ze ja zniesiesz. Lepiej pozno niz pozniej. GRATULACJE:-)
A jesli chodzi o urbanistyke. To owszem mozna sie jeszcze zachwycic. Ja sie zachwycilam Aninem. Wlozylam kase i kupe pracy w rewitalizacje kupy gruzu wsrod sosen. Tylu bufonow na metr kwadratowy co tam przypada… Nie dalo sie zyc. Najgorsze miejsce w jakim mieszkalam. Odsprzedalam nowobogackiemu co sie na budowie stadionu dorobil. Z podrobka zegarka na reku na for siur trafil miedzy swoich.
Zniose jajo najpredzej, potwierdzone info.
Przeczytawszy wszystkie linki. Urbanistyka Warszawy mię nie interesuje, co do pańskiego dziadka nie rozumim i państwa 'nikt’ też. Mogę się natomiast wymienić zdjęciami dziadków i pradziadków.
Dziadek Władysław na lotnisku, czas wolny (Great Britain) – http://cl.ly/image/341y2i3v0O2d/dziadek.jpg
Harry- dziadek bardzo aligancki i przystojny. Nie wstyd takiego miec a jeszcze lepiej o nim ksiazke napisac. Jak chcesz wiecej info to sie musisz zapisac na fejzbuka. Tylko uwazaj bo jak nie jestes z towarzystwa to jak ja zostaniesz szybko nazista i hejterem. Nawet jesli ani z jednym ani z drugim nie masz nic wspolnego.
Nie nauczyli mnie w PRLowskiej szkole pisac. W ogóle mnie nic nie nauczyli to dzie mi się zapisywać w TAKIE gremia.
Pan Makowski finiszuje książkę? Kolejną? Bardzo mi miło, skoro tak. A jeśli nie, to zachęcam do pisania.
Pisanie niemodne. Nazizm tym bardziej. Dziadkami wymiana ma sens ale ten moj martwt to nie wiem, jak to zrobimy.
Nazizm niemodny? Oby racja w ustach twych była, Panie Makowski.
Cytat mam, autora nie podam, ale rozmowa – pycha:
I, gdyby było (w co nie wierzę) możliwe, spytałbym się autora powyższego,jak wyobraża sobie bezkrwawą niemal zmianę rządów bez takiej cichej umowy? Kto miał [i nie dyskutuję tu o moralnym wymiarze całej operacji] przejąć te fabryki, PGR-y, Spółdzielnie itp., jak nie ci, którzy wcześniej z nadania jedynej siły przewodniej kierowali nimi? Posiadali wiedzę, w jaki sposób zarządzać środkami produkcji w starym ustroju i mogli (czasami udanie) nauczyć się kierowania w epoce dyktatu pieniądza.
Że to cyniczne? proszę pamętać, że ja tylko opisuję i (nad)interpretuję. Mam nadzieję się mylić.
Mój też.
1:1.