i zostawiam Wam Rodzinę — a konkretnie Dziadka (mego), Wacława. w zastępstwie. kiedyś wyjaśnię.

Podobny zachwyt obudził we mnie, w tym samym mniej więcej okresie, widok żoliborskiego osiedla Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Oba te, całkowicie różne z urbanistycznego i architektonicznego punktu widzenia zespoły, miały cechę wspólną – przełamywały utrwalone stereotypy osiedla: pierwsze – podmiejskiego, drugie – miejskiego.

dziadek-mr-makowskiego-ojciec-Barbary-W-Zawislawski

13 odpowiedzi na “zostawiam Was na 2 dni.”

  1. A jesli chodzi o urbanistyke. To owszem mozna sie jeszcze zachwycic. Ja sie zachwycilam Aninem. Wlozylam kase i kupe pracy w rewitalizacje kupy gruzu wsrod sosen. Tylu bufonow na metr kwadratowy co tam przypada… Nie dalo sie zyc. Najgorsze miejsce w jakim mieszkalam. Odsprzedalam nowobogackiemu co sie na budowie stadionu dorobil. Z podrobka zegarka na reku na for siur trafil miedzy swoich.

  2. Harry- dziadek bardzo aligancki i przystojny. Nie wstyd takiego miec a jeszcze lepiej o nim ksiazke napisac. Jak chcesz wiecej info to sie musisz zapisac na fejzbuka. Tylko uwazaj bo jak nie jestes z towarzystwa to jak ja zostaniesz szybko nazista i hejterem. Nawet jesli ani z jednym ani z drugim nie masz nic wspolnego.

  3. Pan Makowski finiszuje książkę? Kolejną? Bardzo mi miło, skoro tak. A jeśli nie, to zachęcam do pisania.

  4. Pisanie niemodne. Nazizm tym bardziej. Dziadkami wymiana ma sens ale ten moj martwt to nie wiem, jak to zrobimy.

    1. Nazizm niemodny? Oby racja w ustach twych była, Panie Makowski.

      Cytat mam, autora nie podam, ale rozmowa – pycha:

      Słuchaj! Ja wiem, że żadnych tajnych porozumień w Magdalence nie było. Ja do Magdalenki nie jeździłem, ale mój brat Leszek jeździł, uczestniczył we wszystkich posiedzeniach, mówił, że nic nie było i ja mu wierzę. Ale przecież nie o stenogramy chodzi, tylko o duch tych rozmów, ich podskórny sens. Okrągły Stół miał swoją logikę społeczną i ekonomiczną, nigdzie nie zanotowaną, którą jednak kolejne nasze ekipy rządowe podtrzymywały, a która z perspektywy strony rządowej mniej więcej wyglądała tak: dokonujemy w Polsce zmian, zgoda, są one potrzebne, ale muszą one przebiegać w sposób taki, by nie naruszyły interesów nomenklatury. Te interesy, owszem, zostaną zredefiniowane, czyli naszym interesem nie będzie już, żeby tutaj rządzić, my z rządzenia w zasadzie możemy zrezygnować, ale my mamy interesy ekonomiczne, chcemy je zachować i dlatego najlepiej będzie jak nasza nomenklatura zostanie nową klasą średnią, która tutaj zacznie powstawać.

      1. I, gdyby było (w co nie wierzę) możliwe, spytałbym się autora powyższego,jak wyobraża sobie bezkrwawą niemal zmianę rządów bez takiej cichej umowy? Kto miał [i nie dyskutuję tu o moralnym wymiarze całej operacji] przejąć te fabryki, PGR-y, Spółdzielnie itp., jak nie ci, którzy wcześniej z nadania jedynej siły przewodniej kierowali nimi? Posiadali wiedzę, w jaki sposób zarządzać środkami produkcji w starym ustroju i mogli (czasami udanie) nauczyć się kierowania w epoce dyktatu pieniądza.

        Że to cyniczne? proszę pamętać, że ja tylko opisuję i (nad)interpretuję. Mam nadzieję się mylić.

Możliwość komentowania została wyłączona.