Anna Zawadzka: Mówiłeś, Xawery, o frustracji na skutek wypadnięcia z akademii. W moim krajobrazie wewnętrznym frustracja łączy się głównie z byciem w akademii. Ostatnie dwa lata w Polsce upłynęły mi pod znakiem rosnącego gniewu, żalu i alienacji. Te uczucia narastały, bo moje wysiłki zawodowe – badania, wykłady, kursy, teksty – wydawały się iść w próżnię. Nikt tego nie czytał, nikogo to nie interesowało. Prześladowało mnie poczucie braku sensu mojej pracy. Dramatycznie niskie zarobki również nie polepszały mi nastroju. Rosło we mnie tyleż wstydliwe – bo za kogo ja się uważam – co dojmujące poczucie braku rozpoznania. Coraz boleśniej odczuwałam sytuacje, które być może w innych warunkach wydałyby mi się błahe. Na przykład nie zaproszono na mnie konferencję o dziewictwie, mimo że moje badania na temat dziewictwa i moja książka o dziewictwie jako jedyne podejmowały ten temat w Polsce w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Trudno więc było mi nie myśleć o tym jak o celowym wykluczeniu, a jednocześnie beształam samą siebie, że tworzę teorie spiskowe. Z czasem izolacja zamieniła się w auto-izolację: przestałam gdziekolwiek aplikować, by nie musieć doświadczać odrzucenia, ponieważ coraz słabiej sobie z nim radziłam.
„To są straszni ludzie”
Byłam zniszczona produkowaniem rzeczy, które nie mają dla nikogo znaczenia. Jest więc dla mnie ulgą, że już tego nie czuję. Nie doczekałam się rozpoznania, ale przestałam robić rzeczy, za które bym go oczekiwała. Z tym wiąże się jednak sprawa dużo poważniejsza: straciłam poczucie sensu, które nakręcało mnie przez wiele lat.
(…)
Anna Zawadzka: Chciałbyś zapisać się do partii?
Paweł Matusz: Do partii, która uratowałaby mnie przed pytaniem o tożsamość.
Xawery Stańczyk: Podzielam marzenie o zapisaniu się do kolektywu, który uwalnia od kapitalistycznego indywidualizmu.
ps.
A tytuł notki – mój; i całkiem bez sensu.
mr m.