– (…) ja na przykład nie mogłam kupić kieliszków do porto taka jest różnorodność w tych sklepach w internecie że głowa boli… w sklepie kosztują osiemdziesiąt cztery dziewięćdziesiąt dziewięć a w internecie siedemdziesiąt dziewięć… dwanaście coś – jest taniej jest (…) zawsze byłam wierna tym… (…) nigdy nie kupowałam nigdy a teraz kupiłam (…) kupiłam se nie (…) tylko (…) i muszę powiedzieć że OK. nie zauważyłam żadnej różnicy wszystko błyszczące że (…) nie będę się tutaj mówić że taniej nie wiem ile było tych tabletek (…) zawsze byłam wierna temu że (…) nie nie nie niedomywało, nie mam takiej pewności że to jest domyte (…). ja ci dałam ale one są takie miękkie takie rozmyte (…) ja muszę kupić bo uważam że (…) rzeczy są dobre uważam że papier toaletowy jest dobry… (…) – mnie jest obojętne (…) bardzo dobre są. (…) ale ty masz elektryczny tak? ceramikę elektryczną? (…) serwis (…) to są naprawdę fajni ludzie oni się nie nakręcają (…) ja mu mówię spróbujmy zrobić to najpierw ta część za dziewiętnaście złotych bez przesady wytrzymam…

Siedzą, czwartek wieczorem („przed-piąteczek”), średnia knajpa „włoska”, niemłode, niestare, życie w połowie. Drugiej, zaczęła się. Trzy po trzy przy stole, trzy gracje, trzy parki, trzy wiedźmy z Szekspira. Nie za ładne, nie za brzydkie, początki otyłości.
Jedzą.
Gadają.
Po kolei, jedna za drugą.
Życie odzyskane.

dobranoc Państwu
mr m.