…Ballmera. przypominamy: ón móvi, że jak masz iPoda to jesteś złodziej. nawet jak go kupiłeś legalnie.
oczywiście można obśmiać ten pogląd – ale czy należy? jak mówi poeta: złe sobie wystawia świadectwo / ten kto wyszydza kalectwo… niemniej problem jest poważniejszy.
Support for MP3 from both Microsoft and Sony suggests that the format is still a must-have for digital music products in the marketplace, despite efforts to push alternatives.. i tak jest: zarówno S. jak i M. przegrały z darmowym formatem… (dlaczego…?)

i tu zdziwienie: dlaczego? – to nieinteresujące pytanie.
It is about time the music companies realised they are at fault for this surge in piracy… to fakt. dodałbym tylko – muzyczne – i mieszane, muzyczno-produkcyjne; jak sony. jak philips, choć już mniej.
interesujące jest natomiast, jaki będzie ich następny ruch.
………
gdybym był analitykiem branżowym powiedziałbym: tak jest, ale nie wiadomo co się dalej stanie. i wziąłbym za to DUŻĄ KASĘ. a tak: zaczynam spekulować (darmo i nieodpowiedzialnie).
………
oto (powiedzmy że) moje tezy:

1. wina leży po stronie tego, który bezprawnie użył miotły czarodzieja – a nie po stronie miotły czy czarodzieja. wielkie durne koncerny zaczęły wojnę o wszystko (ceny, standardy…) – i nie zastanowiły się nad konsekwencjami (z chytrości oczywiście).
2. obecna sytuacja powoduje, że większość ludzi, zwłaszcza młodych przyzwyczaja się do tego, że darmowe i (jednak mimo wszystko) kradzione jest najlepsze, może nawet jedyne. i że wielcy tego świata – po cichu – akceptują to. znaczy są obłudni: jedno mówią, drugie robią. i to jest prawda, niestety.
3. koncerny mają wybór:
– brnąć dalej w szukanie nowych formatów (niekompatybilnych ze starymi), nowych zabezpieczeń i ścigania „winnych” (riasteria!). ta droga prowadzi do upadku (jestem o tym głęboko przekonany)
– spróbować opodatkować nośniki (i.e. nagrywalne cd, transfer w sieci, hardware itp.) – przez analogię do kaset magnetofonowych. dobre, ale… dość niesprawiedliwe, trudno się dogadać, ktoś się (prędzej czy później) wyłamie – i wymyśli coś za darmo
oferować darmowy „content” w zamian za zakup hardware.

ta ostatnia droga wydaje mi się najciekawsza. byłaby to analogia do telefonii komórkowej; z tym, że tu darmowa (albo opłacana symboliczną złotówką, jak przy wymianie telefonu) byłaby treść (muzyka, gry, software, filmy nawet) – a płaciłoby się za sprzęt do tego. taki jak odtwarzacze, ale i nośniki, kable, łącza itd.
………
zwroćmy uwagę: tak już jest (nieco) z prasą – dostajemy, prawie darmo, filmy dvd, gdy kupujemy hard-kolor-prasę… podobnie jest z drukarkami: sprzedawcy drukarek zarabiają mało na sprzęcie – dużo więcej na „konsumablach” do niego.
ta droga stwarza też ciekawą perspektywę: zmuszałaby firmy, dotąd eksploatujące tworców – i odbiorców – do szukania ciekawych twórców. do inwestowania w nich, promowania, rozwijania. wszystko to – nie z bezinteresowności (…Zappa said that communism would never work because, fundamentally, people like to own stuff…) – ale z dobrze pojętego własnego interesu. znaczy: aby sprzedać więcej. to dobra, logiczna i działająca motywacja.
oczywiście jest tu kilka problemów (dostawcy sprzętu a dostawcy transmisji np.) ale ostatnie przypadki – jak Sony kupujące Lwa – dowodzą, że coraz częściej ten, kto produkuje hard – pragnie jednocześnie kontrolować soft. choć nie zawsze umie.

(gdyby ktoś potrzebował innych pomysłów na zbawienie świata – jestem do dyspozycji. tego towaru ci u nas dostatek.)