Gdybyśmy poprosili kogoś, aby wyobraził sobie przejście od kultu zakonserwowanego ciała lub jego cząstki do kultu bałwanów, byłby prawdopodobnie nie umiał tego uczynić, a jednak przejścia takie zdarzają się. Przedmiotem czci bywa niekiedy wyobrażenie zmarłego, zrobione częścią z jego szczątków, częścią zaś z innych materiałów. Landa mówi, że Yukatańczycy „odcinali głowy dawnym panom Cocomu po ich śmierci i oczyszczali je z mięsa przez gotowanie; wtedy spiłowywali górną część głowy, pozostawiając część przednią ze szczękami i zębami, do tych zaś półczaszek, z pewnego cementu dorabiali to, czego im brakowało z ciała i nadawali im możliwe podobieństwo do twarzy osób, których stanowiły one własność; tak urządzone przechowywali wraz z posągami i popiołami. Wszystko to znajdywało się w modlitewniach ich domów i było przedmiotem wielkiej czci, oraz pilnych starań. Na wszelkich uroczystościach ofiarowywano im jadło…”; w innych wypadkach „robili oni drewniane posągi swych ojców”, pozostawiając „tył głowy próżnym” umieszczając w niej popioły spalonego ciała i obwiązując „skórą, zdjętą z tyłu głowy nieboszczyka”.

Herbert Spencer „Dane socjologii”, rozdz. XXI „Kult bałwanów i fetyszy

(a to wz. z: „Wódz na koniu. Pomnik i czas”, starym textem z Pf-l, 2010)