Przeszłość jednak go doganiała. Już w 1989 roku odwiedziłam Morela w jego mieszkaniu, pisząc reportaż o więźniach Jaworzna. Okazało się, że nikomu więcej taka rozmowa się nie udała. Morel nie mógł uwierzyć, że ktoś wie o obozach. Był pewny, że prawda o nich nigdy nie ujrzy światła dziennego. Tak przecież zapewnili go jego mocodawcy. A poza tym wiedza o obozach, dowodził, tylko skłóci ludzi.

Grażyna Kuźnik, „Salomon Morel, komendant obozu w Zgodzie, nigdy nie doczekał kary” (2012)


i jeszcze niezb. info, choć już kiedyś było:

    …W czasie wojny Salomon wraz z bratem ukrywał się w gospodarstwie Józefa Tkaczyka, w Garbowie (Józef Tkaczyk został w 1983 r. uhonorowany medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata).
    Organizował wraz z bratem Izaakiem i grupą innych napady rabunkowe na mieszkańców wiosek. Grupa została schwytana przez GL. Morel całą odpowiedzialność zrzucił na swojego brata i uniknął w ten sposób ukarania. (…)
    Po 1956 roku pracował w różnych zakładach karnych na terenie Śląska. W 1960 otrzymał odznakę „Wzorowego Funkcjonariusza Służby Więziennej”. W 1964 na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego obronił pracę magisterską „Praca więźniów i jej znaczenie”. Był m.in. naczelnikiem Wojewódzkiego Aresztu Śledczego w Katowicach, skąd odszedł na emeryturę w 1968 r. Miał stopień pułkownika służby więziennej…
    Salomon Morel