Pewna anegdota będzie pomocna w zrozumieniu tego fenomenu. Młody fizyk, ale już z pewnym dorobkiem, Carl von Weizsäcker, po dyskusjach z Nielsem Boherm był oszołomiony tym, co powiedział duński naukowiec. „Co on miał na myśli?” – pytał sam siebie Carl von Weizsäcker. „Co muszę zrozumieć, abym był w stanie wyjaśnić, co Niehls miał na myśli i dlaczego to co mówi, jest prawdą?” Założenie Weizsäckera było następujące: nieważne, jak bardzo to co powiedział Niels, było skomplikowane i sprzeczne. To musi być prawdziwe, skoro powiedział to Niels.

Tego typu sposób rozumowania to typowo ludzki fenomen. Tymczasem dobra praktyka naukowa powinna być z natury wywrotowa. Ale ludzie mają słabość do autorytetów. A jak wielu młodych ekonomistów zadaje sobie dziś pytanie o uporządkowanie rzeczy i uczynienie nauki zrozumiałą?
Wracając do naszej historii, fizyka kwantowa nie otrząsnęła się szybko i łatwo z autorytetu Bohra. Wymagało to wysiłków odważnych jednostek, które gotowe były poświęcić swoją popularność. Irlandzki fizyk John Bell przez wiele dekad pracował w Europejskim Centrum Badań Nuklearnych, a dorywczo zajmował się swoją prawdziwą pracą – podstawami fizyki kwantowej. Jego publikacje pojawiały się w drugorzędnych periodykach, ponieważ wówczas – większość fizyków znajdowała się pod urokiem Bohra i odrzucała tematy, którymi zajmował się Bell jako śmiechu warte.

Ostatecznie jednak okazało się, że to Bell miał rację. Autorytet Bohra spowodował, że fizycy ignorowali kluczowe pytania, jakie należało zadać u samych podstaw fizyki kwantowej.

Buchanan: W ekonomii kult autorytetu jest ważniejszy niż prawda