Maksymilian Maciej Marcinkowski wczoraj po południu wydał oświadczenie. Zapewnia w nim, że spółka nie będzie wyburzać domu, a jedynie we współpracy z konserwatorem planuje przebudowę i adaptację kamienicy „dla potrzeb zaprojektowanego budynku biurowo-usługowegov”. Dalej precyzuje, że z kamienicy pozostaną jednak tylko fragmenty: około półtorej osi elewacji (czyli połowa) od strony pl. Zamkowego i tyle od dziedzińca, a także ściana poprzeczna przy budynku Podwale 3.
tam też – tzw. wizualizacje (och, jakie marne to słowo) — tego czegoś, co ponoć ma powstać – na miejscu.
bez komentarza, bo to (imho) tylko przekręt z kasą, znaczy: powierzchnią – a nie dyskusja o estetyce (np.) dachu czy „wypełnienia”. jakby się dało — postawiliby tam drapacz (np. im.) Chmurnej Pani Gaździny W.
nie, nie jestem przeciw nowej architekturze — w starej zabudowie czy nie. O ile jest nowa (+ dobra, ale chyba wymagam za wiele.)
…
i z komentarzy:
dziadzioniunio
To w latach 70 potrafiono zbudować kamienicę, która świetnie koresponduje z całym kontekstem otoczenia, a teraz jakieś geszafciarz ze słomą w butach ją zburzy i postawi kolejny „point” czy inny „house”. Wieś tańczy, wieś śpiewa, a wadzunia w tym Mieście gó… robi dla ochrony tkanki miejskiej.
(…)
acidhead
I jeszcze taka myśl: dlaczego tak mało jest dobrej architektury?! Przecież w tak reprezentacyjnym miejscu powinno stanąć coś naprawdę wspaniałego, a nie kolejny klocek z prefabrykatów! ohyda! Proszę zobaczyć co zrobiono z zabytkowym i częściowo zburzonym budynkiem Reduty na Bielańskiej róg al. Solidarności – jakiś klocek pokryty glazurą. Na zachodzie takie gnioty stawia się pod miastami jako motele albo siedziby firm. Taka architektura + pokrywanie każdej możliwej kamienicy i budynku styropianem /sic/ uświadamiają naszą głęboką PROWINCJONALNOŚĆ! Tak geograficzną jak i mentalną.
(…)
(w: GW)
i tak dalej; z tym, że uzupełnienie pierzei / ciągu ul. Podwale / plac… — to chyba lata 60. jeszcze. nie pamiętam. i nie chce mi się sprawdzać (bo: po co).
to ja też aktualizuję: nie znaczy to, że popieram każdą wizję urbanistyczną, ławka w parku ma być wygodna dupie, a nie wyrażać futurystyczną wizję artysty (i cała reszta w tym znaczeniu).
Tak.
wygodna — aczkolwiek wolę bez Krasnali, jakem modernista. gdyż taka z Krasnalami też może być wygodna; nie tylko ta z bauhausu… („modernista – znaczy chłopak / co wszystko robi na opak…” {Poeta boy; cyt. z głowy})
zwykle zresztą „wygodne” — znaczy: stare, wgniecione (+ pluszowe) niestety. syndrom nowych Butów…
Tak, takie straszydła stawiają:
http://www.flickr.com/photos/b_hunter/8794536202/lightbox/
warto jednak wrócić do antycznych zasad harmonii i zadać sobie pytanie, czy ta harmonia po przebudowie będzie zachowana.
bo to jest potrzebne dla zdrowia psychicznego ludzi po prostu.
jak harmonia muzyczna cieszy ucho, tak harmonia architektoniczna też ma cieszyć – dla naszego zdrowia po prostu. bo lubimy harmonię, symetrię oraz ład i porządek (w znaczeniu wrzucania papierków do kosza).
ale i tak wejdziemy w różne gusta i gusła (bo fengszui stosujemy coraz częściej)
tak, też tam sądzę: i z tego ducha powstał — konstruktywizm, modernizm (cokolwiek te słowa znaczą), jednak, jakoś.
i (np.) helvetica.
ale:
czy to nie jest oszukiwanie się: „wrócić do antycznych zasad harmonii… harmonia muzyczna cieszy ucho…”
— gdyż (czasami) nasze (i.e. moje np.) ucho cieszy np. harmolodic…
(no, z Architekturą + Urbanistyka = problem jest bardziej złożony; gdyż dźwieki — ulatują, a…)
również. oraz King Crimson (cokolwiek antyczny w pewnym sensie)
może. myślałbym jednak o Velvetandergrałnd (und Andere) chętniej. ale ja to Stary jestem i tenno.
wiadomo.