Ludwig Wittgenstein’s passion for looking, not thinking
Ray Monk decodes the philosophy in the philosopher’s photographs.
It was fundamental to Wittgenstein’s thinking – both in his early work Tractatus Logico-Philosophicus and in his later work Philosophical Investigations – that not everything we can see and therefore not everything we can mentally grasp can be put into words. In the Tractatus, this appears as the distinction between what can be said and what has to be shown. “Whereof one cannot speak, thereof one must be silent,” runs the famed last sentence of the book but, as Wittgenstein made clear in private conversation and correspondence, he believed those things about which we have to be silent to be the most important. (Compare this with the logical positivist Otto Neurath, who, echoing Wittgenstein, declared: “We must indeed be silent – but not about anything.”)
…………………….
a ponadto przypominamy, że dziś pełnia jest:
i można się spotkać. i pomilczeć, razem: wszak taka pełnia – ponoć raz na kilka lat się trafia…
Wspomina Richard Dawkins:
Wiele lat później, gdy sam zostałem wykładowcą, miałem studentkę, która przyjęła niecodzienny nawyk. Gdy zadawałem jej wymagające głębszego namysłu pytanie, zaciskała powieki, nagłym ruchem opuszczała głowę na piersi i trwała tak w bezruchu nawet pół minuty, po czym podnosiła głowę, otwierała oczy i udzielała płynnej, inteligentnej odpowiedzi. Bawiło mnie to i któregoś dnia odegrałem tę scenkę, aby zabawić kolegów po obiedzie.
Znajdował się wśród nich pewien wybitny lozof z Oxfordu. Gdy tylko zobaczył mój pokaz, powiedział:
„To Wittgenstein! Czy ona nie nazywa się czasem…?” Zaskoczony przyznałem, że istotnie.
„Tak właśnie myślałem”, stwierdził mój kolega. „Oboje jej rodzice są lozofami i oddanymi uczniami Wittgensteina”. Nawyk wielkiego lozofa przeniósł się, za pośrednictwem jednego lub obojga rodziców, na moją studentkę. Przypuszczam, że choć tę scenkę odegrałem dla żartu, muszę się zaliczyć do czwartej generacji osób, przenoszących ten gest. A kto wie, skąd wziął się on u samego Wittgensteina?Ukrytą wiedzę nazywano kiedyś prawdą zaginioną, utraconą, zapomnianą, zasłoniętą, i przeżytą. I do każdego z określeń dopisywano przepisy, oparte na przesądach, zabobonach, gusłach przepowiedniach,
Sł. Gołaszewski „Reggae Rastafari [regementarz]”
(str. 275)
…………………….
do zobaczenia.
Czy można w kwestii handlowej?
Czy może Pan poprosić autora o autograf z dedykacją dla fieloryba nieryby na „Reggae Rastafari [regementarz]” oraz samodzielnie złożyć te na egzemplarzu książki z CD (jest to CD?). Następnie dokonam pozytywnego przekazu i załatwimy to na priv.
Będzie to mój prezent osobisty i urodzinowy.
Bardzo proszę.
Oczywiście Autora zawsze. a ja jeślim Odp. godny (i Zorganizowany). postaramy się dziś.
Pan odpowiada za formę. Należy się Panu jak (z szacunkiem) psu micha.
Proszę o kontakt na znany Panu adres e-mail.
Proszę o adres tradycyjno-pocztowo-wysyłkowy na znany Panu adres e-mail.
Realizacja tej wizji wymaga jednak uruchomienia skutecznych narzędzi, które pozwolą obywatelom czuć się bezpiecznie i świadomie* podejmować decyzje.
*W związku z wczorajszym wpisem o asymetrii informacyjnej.
Ciekawy jestem czy to dziennikarska ściema…
i jak (chyba) by powiedział Sławek: „świadomy obywatel to oxymoron”. „albo kolęda…” — może dodałby, gdyby to był akurat grudzień.
I protestuję przeciwko dyskryminowaniu Harvest Moon – po Wittgensteinowskim namyśle.
tej płyty? tak: też lubię…
Czarodziejskiego jesiennego księżyca, ale z milion lat temu miałem płytę i bardzo lubiłem.
mi też tak czasami powieki i głowa opadają, ale raczej nie od Wittgensteina…