Murzyńskość dla początkujących
Wkrótce ten wielki dzień: pierwszy za mojej pamięci legalny transport czarnych niewolników.
Bwana dadzą im pracę po 1 zł brutto za godzinę. Ale najpierw naturalnie będą jej szukać przez 3 lata.
***
Jestem przeciwniczką przyjęcia tych imigrantów.

Znam ludzi, którzy głodują – czy nie dojadają. Tu w Polsce, przy mojej ulicy: emerytów, inteligentów, ludzi miłych i odrobinę niezaradnych, których wypluły na bruk różne biblioteki oraz instytuty, a oni się nie odnaleźli na wolnym rynku.
Mają dosyć ograniczone kwalifikacje, to prawda: znają kilka języków obcych (a już polski – perfekcyjnie), ale nie potrafią przemówić do ręki, mają wszechstronną wiedzę o kulturze i historii Polski oraz świata, ale to nie jest nikomu dzisiaj potrzebne, bo do czego, jeżeli święci tryumfy nowożytne barbarzyństwo, przebrane w szatki cywilizacyjnego postępu.

Ci ludzie dostają wsparcie z tzw. Banku Żywności tzn. najtańsze kasze i makarony czy klopsiki w sosie pomidorowym, z wyraźną etykietką o wybitnie upokarzającej treści – „dla najuboższej ludności Unii”.
Często te kasze zaczynają żyć własnym życiem po tygodniu – są zatęchłe i zainfekowane robactwem. Oczywiście ci, którzy kupują tę żywność – robią kanty, bo rodowodowego inteligenta pod 60-tkę, który się wstydzi ubóstwa – okraść najłatwiej: te łagodne mizeraki już się nie ośmielą poskarżyć nawet. A zresztą, komu?.- skoro ich okradają bwana dobrodzieje?
Robaczki są smaczne.
Unia dba o swoich najuboższych obywateli.

Powtarzam, jestem przeciwna. Z wielu powodów, ale tu i teraz powiem tak: koszula bliższa ciału.
No i żądam prawa do wyboru – na początek: kogo chcę ratować za moje własne pieniądze.
Nie planuję zostać Zbawicielem Świata i wyrosłam z Chrystusa Narodów.
Kłopoty tej postkolonialnej Europy z emigrantami z Afryki mam tak głęboko, że można to obejrzeć tylko przez kolonoskopię. Polska nigdy nie odcinała kuponów od kolonializmu, i nie powinna sprzątać syfu, którego narobiły Stany Zjednoczone, zwalczając (w imię swoich interesów gospodarczych) różnych Kadafich, Husseinów i Chomeinich, którzy fantastycznie trzymali swoje narody w garści czy za mordę, sposobami znanymi tam od wieków.

Mnie się nie chce usprawniać obcych demokracji: mam własną, która nie działa. I sprawa uchodźców to jedna z tych spraw, których nie należy dotykać – po fakcie, aby się nie dać ubrać we współodpowiedzialność za przyczyny.

Nie interesują mnie żadne problemy Europy, odkąd wystawiła Polskę i polskich rolników, gdy głosowano nad subwencjami osłabiającymi skutki sankcji gospodarczych wobec Rosji.
Ponieśliśmy największy chyba ciężar – i otrzymaliśmy najmniejszą rekompensatę.
Owszem – to zaświadcza głównie o tym, że przy władzy są dyletanci, którzy nie potrafią negocjować – a może ubrani w nieformalne układy, które ciążą potem na ich zachowaniach wobec Brukseli. Nie wiem.
Ale wiem, że ludzie rozsądni pilnują równowagi w interesach – myślą o przyszłości, wiedzą że życie to gra strategiczna tzn. szanują kontrahentów, ważą interesy, potrafią się troszkę odsunąć od miski, żeby starczyło dla każdego: a Europa potraktowała nas jak barany do ogolenia, jak frajerów do orżnięcia.
W tym układzie nie poczuwam się teraz do solidarności w konsumpcji problemów Europy.
Niech sama zje tę żabę – wciska tych nieszczęsnych Murzynów Ameryce albo ich piastuje – i ponosi trud wszczepiania ludzi o normatywach nieodległych od epoki kamiennej – w tkankę cywilizacji zachodniej. Ja to mam w nosie. Mnie na to nie stać.

Mnie ciemnotę trudno wcisnąć, mam porządne wykształcenie. I wiem, dlaczego spłonęło getto w Baltimore – i nie chcę zakładać gett u siebie ani stwarzać dodatkowych napięć społecznych na tle różnicy kultur.
Nie zamierzam inwestować w budowę wieży Babel – a jeżeli ktoś marzy o wielokulturowości – to zawsze może wyjechać, wiedziony ciekawością świata. Wolna droga oraz krzyż na drogę do o Paryża czy Amsterdamu – chyba że ktoś woli kopa na rozpęd.
Na użeranie się z ta sprawą nie mam także czasu, bo są ważniejsze sprawy: za moją wschodnia granica jest wojna – a mój kraj ma o połowę mniej uzbrojenia niż Grecja (4 x mniejsze terytorium). Mnie w tej sytuacji żal każdego grosza i tyle.

Ponadto ZUS jest już bankrutem: połowa wypłat idzie wprost z budżetu – zdaje się, jako społeczeństwo nie chcemy przyjąć do wiadomości, iż niebawem zabraknie na kawałek chleba dla kilku milionów najuboższych współobywateli. A nawet teraz… Zamiast utrzymywać tysiące najmilszych Murzynów, wolałabym dać podwyżkę tym wszystkim bezbronnym starszym paniom, które II wojna pozbawiła szans na męża, dzieci i własną rodzinę – sporo ich jeszcze się pałęta, a kto się nimi zajmie, gdy w Skarbie zabraknie pieniędzy? – afrykańska pomoc społeczna? – czy Europa przyśle więcej kaszy z robakami?

Dalej:
Historia Żydów, uratowanych z Holocaustu ukazuje, że kto ma miękkie serce, ten musi mieć twardą dupę.
Nie zamierzam ratować następnej nacji – prawdopodobnie ambitnej i roszczeniowej, gdyż nie ratuje życia, uciekając najbliżej gdzie się da, ale pruje do bogatszej Europy.
Taka kolonia za kilkadziesiąt lat – może oświadczyć – na cały świat, iż za mało ich niegdyś uratowałam z Afryki – za mało się kurcze starałam, za mało zabuliłam. I jeszcze może założyć jakąś „Gazetę Bambusową”, która będzie sprzedawać murzyno- czy Afrykocentryczny obraz świata, a moje wnuki przekonywać o wyższości dzidy i fryzurki afro nad szablą oraz wysoko podgolonym, szlacheckim czubem.

Mam dość kraju zarządzanego jak folwark.
Nie chcę tu żadnych kolorowych kultur – bo moja własna jest wyjątkowo barwna i bogata, ma kilkadziesiąt lat przerwy w prawidłowym rozwoju, a teraz jest rozmaitymi metodami rugowana z obiegu oraz świadomości współobywateli.
Walczę o siebie, pardąsik.

Ci Murzyni – nawet ich dzieci – nie będą mnie przecież czytać. Piszę dojrzałą polszczyzną, a to jest język hermetyczny. Ci państwo, jezeli w ogóle będą czytać, to będą czytać dzieła z amerykańskich „fabryk” „książek”, byle jak tłumaczone – utwory, które zaśmiecają nasz krajobraz oraz obniżają standardy rodzimego języka.
Precz.

A jak usłyszę o racjach humanitarnych – to zapraszam na moją ulicę. Stołeczną. W centrum. Tutaj są również niedożywione dzieci. Wpieprzają kaszę z robaczkami.

© Murzyńskość dla początkujących, 2015

ps.
ja tylko Cytuję. text bez skrótów. Tytuł – od Red.
mr m.

18 odpowiedzi na “Polacy na madagaskar.”

  1. ps.
    no, dobra: też widziałem te Kasze. znajomy brał je („załatwiał”) — i rozdawał innym znajomym, tym — jak ja — którzy mieli Psy. „bo, wiesz; darmo…”
    (moje Psy odmówiły.)

      1. a co w nim Gorzkiego? marna kasza, produkowana w Polsce, kontraktowana — zapewne bez oglądania Produktu Docelowego — przez Urzędnika w bruxelles… no, nie chcą i tyle. Gópie nie są.
        to się nazywało: obowiązkowe dostawy, za Peerelu. i pół Ukrainy z tego z głodu zmarło, w latach 30. (coby złoto do ameryki…) niejaki lew trocki, niejaki chruszczow…

        Rolnicy umierali lub uciekali do miast, gdzie żywność można było kupić w specjalnych sklepach, torgsinach, za walutę, złoto, srebro lub inne kosztowności. Dla państwa określającego się mianem kraju robotników i chłopów torgsiny okazały się doskonałym interesem. Dwa torgsiny w Charkowie w okresie od stycznia do lutego 1932 r. przyjęły od ludzi 374 kg złota o wartości 294 tys. rubli. W miarę nasilania się głodu powstawało ich coraz więcej. W styczniu 1932 r. takie sklepy były w ośmiu ukraińskich miastach, w maju 1932 r. było ich już 26, a jesienią – 50 w 36 miastach. Liczba torgsinów zwiększyła się do 263 w najbardziej głodnym 1933…

  2. Na wschód od Brodwayu wioska żebraków
    poniżej czternastej ulicy
    żyją tu mnisi ponurej przyszłości
    z cudzego wyboru stoicy
    wschodnia wioska

    Wschodnia wioska okropnie dziś modna
    tubylcy zza brudnej firanki
    kikują po przechodniach
    wschodnia wioska
    wszystkich tu spotkasz
    wschodnia wioska
    (…)

    1. jakoś nie przepadałem za panem AJ, choć znaliśmy się krótko. owszem, jeśli ja, mały Robaczek — mogę Go oceniać: ma pewien talent, niewielki — do pisania wierszykow. ale nie wiem, czy to wystarczy, aby Przejść z Hukiem = do Potomności.
      And then went down to the ship,
      Set keel to breakers, forth on the godly seas, and
      We set up mast and sail on that swart ship,
      Bore sheep aboard her, and our bodies also

            1. Tak: w klatce, w Pizie.
              Canto XLV (Usura Canto)

              Gdzie Lichwa, nikt nie ma domu z dobrego kamienia,
              z bloków gładko ciosanych, co ściśle przylegają do siebie,
              iżby deseń mógł pokryć fasadę.
              Gdzie Lichwa, nikt na ścianie swego kościoła nie ma obrazu raju, harfy i lutni,
              ni miejsca kędy anioł Pannie zwiastuje, a z nacięcia strzela aureola.
              Gdzie Lichwa, nikt nie ujrzy Gonzagi, dzieci jego, konkubin,
              nikt obrazu nie stworzy, by przetrwał, byś z nim obcował,
              jeno żeby go sprzedać, sprzedać co najrychlej.
              (…)

                  1. no, tak. nawet Rodacy Go w klatce zamknęli. (no, za propagandę; ale w sumie – za Poglądy, wiadomo: Wolność Słowa przychodzi do nas czołgiem. z Prawa lub z Lewa.)

  3. << Kło­poty tej post­ko­lo­nial­nej Europy z emi­gran­tami z Afryki mam tak głę­boko, że można to obej­rzeć tylko przez kolo­no­sko­pię
    —-
    i rączkę wyciągniętą po dotacje na autostrady, kolej, lotniska, remont zabytkowych pałacow biskupich, parki wodne niezbędne biednym inteligentom po 60ce. Na lasy tych co u władzy, na gospodarstwa rolne należące do parafii, na szkoły, na projekty kulturalne etc. PKB rośnie, mówią że Polska się bogaci – to gdzie się podziały te pieniądze? Kto zajumał?
    I precz z amerykańskimi ksionżkamy.
    (cholera wczoraj kupiłem "Moby Dicka" wydanego przez California University Press)

    1. Rączkę to wyciąga Postkomuna, lewacy, „Liberałowie” i inne takie. ja żadnego grantu („od Nich”) nie brałem. i niech oddadzą Zegarek mego Dziadka, co go Szkop pewnie jakiś w domu ma, Euroszkop teraz, grantowy.

        1. nie wiem, jak pan — ale ja tylko Marjanem. (no, w szffecji to nieco Czarnych: tych, no… affganów? nie jestem Rasistą, lubię i doceniam ich pracę – Tam)

Możliwość komentowania została wyłączona.